piątek, 13 czerwca 2014

Błękitna Laguna

Poranek w Reykjaviku przywitał nas po "nocnodziennym" deszczu pochmurnie i wietrznie. Powiedzieliśmy do widzenia polskiej obsłudze guesthousu (jeszcze tu wrócimy) i wyruszyliśmy w drogę. Głównym hasłem dzisiejszego dnia było: "spa". Tak, zamierzaliśmy zrelaksować się i to w ciekawych okolicznościach, bo... na księżycu. Nim tam jednak dotarliśmy, odwiedziliśmy na przedmieściach Reykjaviku, położone na wzgórzu Perlan 4 zbiorniki wody geotermalnej przeznaczone na potrzeby stolicy. Zbiorniki te zostały wybudowane w formie ciekawej architektonicznie, nowoczesnej budowli. We wnętrzu konstrukcji, poza wspomnianym zbiornikami, mieści się restauracja, sklep z pamiątkami oraz wystawa przedstawiająca aspekt czerpania wody geotermalnej.



 Wokół budowli jest coś w rodzaju parku z bujną o tej porze roślinnością, głównie łubiny.


Ze wzgórza roztacza się panorama Reykjaviku i okolic. Tuż poniżej znajduje się krajowe lotnisko, można więc z góry obserwować startujące i lądujące samoloty.


Naszym głównym etapem dzisiejszej podróży był półwysep Reykjanes, kraina rozciągająca się równolegle do trasy łączącej Reykjavik z międzynarodowym lotniskiem w Keflaviku. To nieprawdopodobne, ale w kilkanaście minut od wyjazdu ze stolicy znaleźliśmy się w zupełnie odmiennej scenerii - pustyni pól magmowych oraz stożków wulkanicznych. Praktycznie żadnej roślinności, poza żółtawymi porostami,  pośród których  sporadycznie widniały wątłe kwiatki. Iście księżycowa sceneria.




Nasz "łunochod" dzielnie pokonywał liczne wzniesienia i gwałtowne zjazdy. Grozy tej scenerii dodała pogoda, która nagle się załamała: zachmurzyło się i zaczęło wiać, by po chwili wystąpiło coś co można nazwać burzą "aerozolową" (deszcz drobnych kropelek "walących" z wiatrem z dużą siłą). Gdzieś tam poprzez tę "mgławicę" przedzierające się promienie słoneczne tworzyły kolorowe tęcze.



 Niesamowite! Na szczęście nie trwało to długo i burza przekształciła się w mżawkę, co pozwoliło nam w miarę spokojnie poobserwować zlokalizowane tuż przy naszej trasie gejzery w Seltun. Wśród oparów siarkowodoru bulgotały mniejsze lub większe kałuże, a zawarte w wodzie związki chemiczne powodowały, ze podłoże w ich okolicy mieniło się rożnymi kolorami.





Dobrnęliśmy do przeciwległego wybrzeża półwyspu, zjeżdżając doń z góry, obserwowaliśmy jak oceaniczne, sztormowe fale rozbijają się o ostro zakończone magmowe brzegi. Nad tym wszystkim wisiały nisko osadzone chmury (może 50m nad ziemią i morzem), co dodawało jeszcze uroku.


Po chwili odbiliśmy jednak znów w głąb księżycowej krainy. Po kilku minutach jazdy ujrzeliśmy coś, co mogło przypominać księżycową stację kosmiczną z dymiącymi kominami (z tą różnicą, że na księżycu kominy nie dymiłyby ;)) i odchodzącymi promieniście rurociągami. Była to elektrownia, która jako źródło energii wykorzystuje gorącą wodę z głębi ziemi.


Obrazek tej fabryki był znakiem, że zbliżamy się do celu: Blue Lagoon (isl. Blaa Lonid).


Błękitna laguna, to sprytnie urządzony kompleks basenów z wodą o naturalnej temperaturze od 37 do 44 stopni C i odcieniu błękitnawym (stąd nazwa) wynikającym z zawartych w wodzie związków chemicznych, m. in. krzemionki. Podczas kąpieli wykorzystuje się muł krzemionkowy do nacierania ciała w celach leczniczych. Po ok. 10 min. gdy muł na skórze wysycha, należy go spłukać wodą. Poza tym brodzi się w wodzie o głębokości w zależności od miejsca: do pasa lub do poziomu klatki piersiowej wykorzystując miejsca w obrębie basenów o różnej temperaturze (w niektórych woda jest tak gorąca, że trzeba szybko ewakuować się). Do innych atrakcji w kompleksie można zaliczyć "bicz" spadającej na kark gorącej wody, saunę parową i suchą. Za dodatkowa opłatą można skorzystać z masażu w wodzie, wykorzystując przy tym wspomniany muł. Osoba masowana leży na czymś w rodzaju materaca na wodzie tak, że częściowo jest zanurzona w wodzie, a masażysta stojąc obok w wodzie dokonuje swych czynności. Ciekawostką było to, że w związku z warunkami atmosferycznymi (temperatura powietrza 12 stopni C, mżawka, wiejący wiatr) masażysta stojący w wodzie był ubrany od góry, z czapką na głowie i szalikiem na szyi! Zresztą każde wynurzenie z gorącej wody miało wymiar szokowy. Tak więc brodząc w zanurzeniu po szyję korzystaliśmy z przyjemnego ciepełka, podczas gdy nad naszymi głowami wiało i lało. Wiatr z impetem rozganiał parującą mgłę. Z innych udogodnień wymienić należy możliwość zakupu napoi, w tym alkoholowych, bez potrzeby wychodzenia z wody. Całość jest dobrze zorganizowana, z dobrze utrzymanym i sprawnie działającym systemem indywidualnych szafek, pryszniców z mydłem i odżywkami, toalet. Na miejscu jest tez restauracja i dwa bary (niestety baaardzo drogo).








Po odbytej odnowie biologicznej udaliśmy się w więc w dalszą drogę, w pierwszym rzędzie w celu znalezienia miejsca na lunch. Znaleźliśmy go wkrótce w nieodległym Grandaviku. W miejscowej drewnianej restauracyjce zjedliśmy przepyszną "rybę dnia" (m.in. z pieczonym ziemniakiem).


Tak pozytywnie naładowani, mogliśmy kontynuować naszą jazdę do celu naszego dzisiejszego noclegu. Początkowo droga przebiegała wzdłuż wybrzeża, potem odbiliśmy wgłąb lądu. Nim dotarliśmy do miejscowości Reykhold i naszego guesthousu Husith, "zahaczyliśmy" o wypełniony wodą krater wulkanu Kerith, który pomimo wiatru i mżawki, obeszliśmy dookoła (a nawet niektórzy z nas weszli wgłąb krateru do samej tafli wody).



Właścicielka guesthousu przywitała nas bardzo serdecznie. Ten mały hotelik wewnątrz ładnie utrzymany w z różnymi udogodnieniami, np. dobrze wyposażona kuchnia, posiada jeszcze coś wyjątkowego: przydomowe jaccuzi z gorącą wodą geotermalną. Okolica cicha i spokojna, w miejscowości zaledwie kilka domów oraz spora powierzchnia szklarni stale oświetlonej światłem elektrycznym. W szklarni zobaczyliśmy sporej wielkości pnące się ogórki (gdzie tam im do nich tym z mojego przydomowego ogródka). 


Z okna naszego pokoju roztacza się widok na rozlewiska rzeki Hvita, z których docierają rożne odgłosy ptactwa, w tym skrzeczące puffinów. 


Czas na spanie (w oknach zamontowane są czarne rolety!), jutro jedne z najważniejszych atrakcji Islandii: Gezjzer, wodospad Gullfoss i wyprawa w higland.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna