Reykjavik
Reykjavik – stolica Islandii,
jednocześnie najważniejszy ośrodek gospodarczy, edukacyjny i
kulturalny w kraju. Dwie trzecie mieszkańców Islandii żyje właśnie
w Reykjaviku. A jest ich zaledwie 120 tys. Nazwa Reykjavik pochodzi
od islandzkiego wyrażenia: „zadymiona zatoka”. I może w tym być
coś prawdy, bowiem Reykjavik leży właśnie nad oceaniczną zatoką.
W herbie miasta są dwa pnie drzewne na tle morskich fal. Wywodzi się
to z legendy, iż podobno w 847 roku niejaki Ingolfur Arnarson
przybył na wyspę na takowych dwóch pniach złączonych ze sobą.
Był on pierwszym osadnikiem. Przez lata osada liczyła garstkę
mieszkańców i jeszcze na początku XX w. było ich zaledwie 6-8
tys. W ostatnich latach miasto rozwija się dynamicznie, czego
dowodem są nowe osiedla powstające na przedmieściach. My
zaplanowaliśmy dziś przechadzkę po centrum miasta. Ogólne
wrażenie jakie można odnieść przez użycie porównań co do
wielkości i charakteru to takie, że Reykjavik ze swym portem
przypomina... Władysławowo, z centrum miasta ze swym deptakiem –
ulicą Laugavegur przypomina... Zakopane (sporo turystów z
plecakami, tzw. hikersi). No i ze względu na obecność jezior w
mieście można by było dorzucić jeszcze... Giżycko lub Mikołajki.
My zaczęliśmy naszą wędrówkę od portu. Jak się powiedziało
wcześniej, port niezaduży jak mogłoby się wydawać w stosunku do
tego morskiego kraju.
W obrębie portu – muzeum morskie.
Idąc
nabrzeżem ni sposób nie ominąć interesującego architektonicznie
obiektu, jakim jest HARPA – centrum kongresowe i sala koncertowa.
Nowoczesny obiekt skonstruowano z betonu i szkła robi wrażenie.
Tuż
za nim znajduje się słynna rzeźba Solfar, z którą kojarzy się
Reykjavik która stanowi odpowiednik syrenki warszawskiej czy
kopenhaskiej. Jest to według wizji artysty ni to łódź wikingów,
ni to statek kosmiczny.
Opuściliśmy nadbrzeże (przy którym trwa
budowa nowoczesnych apartamentowców i biurowców) i udaliśmy się
na tzw. starówkę. Nazwa starówka może być trochę na wyrost, bo
większość najstarszych budynków pochodzi z początku XX w. Jest
wprawdzie kilka budynków z XIX w., a najstarszy drewniany (chyba
zrekonstruowany) pochodzi z 1752 r.
Na uliczkach starówki liczne
sklepiki z pamiątkami (wsród których rzucają się w oczy pluszowe puffiny) i sympatyczne knajpki.
Najpierw jednak
odwiedziliśmy najbardziej charakterystyczny obiekt miasta –
kościół Hallgrimskirkja, który powstał zaledwie w 1986 roku.
Odznacza się wysoką wieżą, która góruje nad miastem i ciekawym
frontonem złożonym z jakby piszczałek organów. Wnętrze ma
charakter pseudogotycki. Ciekawostką były ławki, które w trakcie
nabożeństw umożliwiały siedzenie w stronę skierowaną do
ołtarza, a podczas koncertów organowych – w stronę organów
(przestawiało się tylko oparcie). Ciekawe też, że organista z
klawiaturą znajduje się na dole przy rzędach ławek. Przed
kościołem znajduje się pomnik Leifura Erikssona, odkrywcy Ameryki.
Tak, tak, to nie Kolumb pierwszy odkrył Amerykę, zrobił to dużo
wcześniej Islandczyk!
Czas lunchu spędziliśmy w tradycyjne
islandzkiej restauracji Laekjarbrekka: ryba dnia, zupa z langusty i
pasta z łososiem do wyboru (pyszne).
Potem jeszcze powłóczyliśmy
się po mieście: siedziba premiera (myślę, że w Polsce, poza
sołtysem, żaden urzędnik państwowy wyższej rangi nie odważyłby
się urzędować w takim budynku).
Równie skromnie wygląda
parlament. A najbardziej z tego wszystkiego – ratusz – nowoczesna
budowla położona częściowo na wodzie jeziora Tjormin, po której
pływają kaczki i unoszą się nad nią stada mew.
Obeszliśmy
jezioro wokół obserwując nadbrzeżne ukwiecenie (typowe dla
naszego kwietnia).
Przysiedliśmy się na chwilę na ławeczce do
Tomasa Guthmunssona, poety islandzkiego,
ale zrobiło się nagle
przenikliwie zimno i ewakuowaliśmy się do hotelu.
Wieczorem zdecydowaliśmy się na
krótki spacer połączony z aprowizacją. W pobliskim markecie (i chyba we wszystkich w Islandii nie uświadczy się alkoholi, nawet piwa). Za to na pierwszym planie islandzkie suszone ryby i polskie Prince-Polo.
W drodze do sklepu zwróciliśmy uwagę na
ciekawe murale.
Jutro opuszczamy Reykjavik, ale powrócimy tu jeszcze
przed odlotem.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna