czwartek, 12 czerwca 2014

Reykjavik

Reykjavik – stolica Islandii, jednocześnie najważniejszy ośrodek gospodarczy, edukacyjny i kulturalny w kraju. Dwie trzecie mieszkańców Islandii żyje właśnie w Reykjaviku. A jest ich zaledwie 120 tys. Nazwa Reykjavik pochodzi od islandzkiego wyrażenia: „zadymiona zatoka”. I może w tym być coś prawdy, bowiem Reykjavik leży właśnie nad oceaniczną zatoką. W herbie miasta są dwa pnie drzewne na tle morskich fal. Wywodzi się to z legendy, iż podobno w 847 roku niejaki Ingolfur Arnarson przybył na wyspę na takowych dwóch pniach złączonych ze sobą. Był on pierwszym osadnikiem. Przez lata osada liczyła garstkę mieszkańców i jeszcze na początku XX w. było ich zaledwie 6-8 tys. W ostatnich latach miasto rozwija się dynamicznie, czego dowodem są nowe osiedla powstające na przedmieściach. My zaplanowaliśmy dziś przechadzkę po centrum miasta. Ogólne wrażenie jakie można odnieść przez użycie porównań co do wielkości i charakteru to takie, że Reykjavik ze swym portem przypomina... Władysławowo, z centrum miasta ze swym deptakiem – ulicą Laugavegur przypomina... Zakopane (sporo turystów z plecakami, tzw. hikersi). No i ze względu na obecność jezior w mieście można by było dorzucić jeszcze... Giżycko lub Mikołajki. My zaczęliśmy naszą wędrówkę od portu. Jak się powiedziało wcześniej, port niezaduży jak mogłoby się wydawać w stosunku do tego morskiego kraju. 


W obrębie portu – muzeum morskie. 


Idąc nabrzeżem ni sposób nie ominąć interesującego architektonicznie obiektu, jakim jest HARPA – centrum kongresowe i sala koncertowa. Nowoczesny obiekt skonstruowano z betonu i szkła robi wrażenie. 


Tuż za nim znajduje się słynna rzeźba Solfar, z którą kojarzy się Reykjavik która stanowi odpowiednik syrenki warszawskiej czy kopenhaskiej. Jest to według wizji artysty ni to łódź wikingów, ni to statek kosmiczny. 

Opuściliśmy nadbrzeże (przy którym trwa budowa nowoczesnych apartamentowców i biurowców) i udaliśmy się na tzw. starówkę. Nazwa starówka może być trochę na wyrost, bo większość najstarszych budynków pochodzi z początku XX w. Jest wprawdzie kilka budynków z XIX w., a najstarszy drewniany (chyba zrekonstruowany) pochodzi z 1752 r. 

Na uliczkach starówki liczne sklepiki z pamiątkami (wsród których rzucają się w oczy pluszowe puffiny) i sympatyczne knajpki.







 Najpierw jednak odwiedziliśmy najbardziej charakterystyczny obiekt miasta – kościół Hallgrimskirkja, który powstał zaledwie w 1986 roku. Odznacza się wysoką wieżą, która góruje nad miastem i ciekawym frontonem złożonym z jakby piszczałek organów. Wnętrze ma charakter pseudogotycki. Ciekawostką były ławki, które w trakcie nabożeństw umożliwiały siedzenie w stronę skierowaną do ołtarza, a podczas koncertów organowych – w stronę organów (przestawiało się tylko oparcie). Ciekawe też, że organista z klawiaturą znajduje się na dole przy rzędach ławek. Przed kościołem znajduje się pomnik Leifura Erikssona, odkrywcy Ameryki. Tak, tak, to nie Kolumb pierwszy odkrył Amerykę, zrobił to dużo wcześniej Islandczyk! 





Czas lunchu spędziliśmy w tradycyjne islandzkiej restauracji Laekjarbrekka: ryba dnia, zupa z langusty i pasta z łososiem do wyboru (pyszne). 



Potem jeszcze powłóczyliśmy się po mieście: siedziba premiera (myślę, że w Polsce, poza sołtysem, żaden urzędnik państwowy wyższej rangi nie odważyłby się urzędować w takim budynku). 


Równie skromnie wygląda parlament. A najbardziej z tego wszystkiego – ratusz – nowoczesna budowla położona częściowo na wodzie jeziora Tjormin, po której pływają kaczki i unoszą się nad nią stada mew. 


Obeszliśmy jezioro wokół obserwując nadbrzeżne ukwiecenie (typowe dla naszego kwietnia).


 Przysiedliśmy się na chwilę na ławeczce do Tomasa Guthmunssona, poety islandzkiego, 


ale zrobiło się nagle przenikliwie zimno i ewakuowaliśmy się do hotelu.
Wieczorem zdecydowaliśmy się na krótki spacer połączony z aprowizacją. W pobliskim markecie (i chyba we wszystkich w Islandii nie uświadczy się alkoholi, nawet piwa). Za to na pierwszym planie islandzkie suszone ryby i polskie Prince-Polo. 




W drodze do sklepu zwróciliśmy uwagę na ciekawe murale. 



Jutro opuszczamy Reykjavik, ale powrócimy tu jeszcze przed odlotem.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna